Dorota Seweryn-Puchalska
Gdy strudzony turysta zajdzie do restauracji na Gubałówce, w jej głównej sali podziwiać może wielkoformatowe panneau z 1937 roku zatytułowane Zdrojowiska polskie. Jest to dzieło Jeremiego Kubickiego namalowane na Międzynarodową Wystawę „Sztuka i Technika w Życiu Współczesnym” i nagrodzone tam Grand Prix. W 1938 r. wraz z innymi pracami z polskiego pawilonu posłużyło do dekoracji wnętrz restauracji na Gubałówce. Lech Niemojewski we wspomnieniach o artyście w „Wiadomościach Literackich” w 1938 r. napisał: „Na mahoniowej desce, przezierającej przez malowidło tak mocno że boazerja pozostała boazerją (…), rzucono malowidło jak welon, lekko i zwiewnie. Malarz „trącił” jedynie pędzlem drzewo. Drobnemi dotknięciami, jak dla żartu, jakby haftując „petit point”, wyprowadził z tła mahoniowego wizję fragmentów pejzażowych, związanych wstęgą wijącej się kartograficznie od dołu ku górze, rzeki”.
Mahoniowa deska była ulubionym materiałem, na którym artysta malował. Spełniał się artystycznie w malarstwie ściennym, i gdy dostał takie zlecenie, prosił tylko o jedno, o „drewnianą, mahoniową” ścianę. Zdrojowiska polskie prezentują kraj zróżnicowany krajobrazowo, a postaci niemal jak przewodnicy wskazują na barwność tradycji[1]. Całość przenika atmosfera sielanki zmieszanej z lekką groteską. Widoczna jest tu swoboda tworzenia, do której wzywał Pruszkowski i tak jak chciał profesor, Kubicki „za busolę [miał] jeno własną samowolę i (…) talent”[2].Nie tylko w tej pracy widzimy odwołania do sztuki wczesnego włoskiego renesansu, w szczególności do postaci Botticellego czy do lekkości malarstwa rokoka. W 1934 r. Kubicki wykonał dekorację do Salonu Pań na m/s Piłsudski. Na ścianie we wnęce znajdował się obraz Życie kobiety, w czterech narożach Cztery pory roku. Kubicki stworzył te prace na miejscu, w stoczni we włoskim Trieście. Malarza zaproponował Tadeusz Pruszkowski, który wchodził w skład specjalnej Podkomisji Artystycznej z Wojciechem Jastrzębowskim na czele i Lechem Niemojewskim jako sekretarzem. Nie dysponowano wysokimi finansami, więc strona włoska, jak wspomina Niemojewski w „Wiadomościach Literackich”, sugerowała, żeby postawić na młodych, ponieważ „z „celebrità” będą (…) mieli dużo kłopotu”. Kubicki był jeszcze studentem. Stworzył pracę wyważoną kompozycyjnie i w stylu, który stanie się znakiem rozpoznawczym malarza, „coś z Primavery, z rokoka i z La Vie Parisienne. Czar fantastycznej baśni i zarazem coś dekadenckiego i niemal perwersyjnego”, jak napisze w „Wiadomościach Literackich” Mieczysław Wallis w 1938 r.
Artysta przyozdobił także salon dziecięcy na m/s Batory.
Bardzo ciekawą realizacją Kubickiego była dekoracja wnętrza sklepu Wedla przy ulicy Szpitalnej w Warszawie. Była to niewielka salka; drugą ozdobił jego kolega Edward Manteuffel. Kubicki miał pełną swobodę twórczą. Uwielbiał zresztą malować z pamięci i wyobraźni. Stworzył barwną, fantazyjną opowieść o historii „choco”. Jak z entuzjazmem opisuje Pruszkowski, zawarł, „i podboje czekoladowych okolic, i porty wyładunkowe, i plantacje, i ogrody, i filiżanki, i pijących, i w ogóle wszystko”. Symultanicznie przedstawione sceny, pełne życia i ruchu, dają baśniową opowieść.
Wspomniany wcześniej ruch znakomicie oddał w namalowanym w jasnych tonacjach obrazie Cykliści z 1935 r.[3] Praca była prezentowana w kwietniu 1936 r. na wystawie Sport w sztuce w Instytucie Propagandy Sztuki.Tadeusz Pruszkowski pisał, że Kubickiego „dzieła nie zatoną w olbrzymiej masie współczesnej produkcji artystycznej”. Jego oryginalność przejawiała się także w tym, że jak wspominał jego profesor, ołówek, węgiel, pędzel inaczej trzymał niż reszta ludzkości czyli w trzech palcach. On dzierżył je w zamkniętej garści.
Tadeusz Pruszkowski był profesorem Kubickiego w latach 1929–1935. Studia artystyczne Kubicki rozpoczął wcześniej w Instytucie Sztuk Plastycznych w Warszawie u Stanisława Rzeckiego i Wacława Borowskiego. Do Bractwa św. Łukasza dołączył w 1935 r. i tak jak pozostali koledzy, przyjeżdżał do Kazimierza. Miasteczko uwiecznił m.in. w Zdrojowiskach polskich.
Na początku 1936 r. wziął udział w wystawie Bloku Zawodowych Artystów Plastyków. Wystawiał także w Amsterdamie i Carnegie Institute w Pittsburghu w 1938 r.
Jeremi Kubicki odebrał sobie życie w 1938 r. Wcześniej zmarła żona artysty, Anna Henneberg, malarka i pilotka, która była pierwszą kobietą wyszkoloną w Aeroklubie Warszawskim. Władysław Bartoszewicz opisuje obraz namalowany przez Kubickiego po śmierci żony. Na trawie, w kole siedziały roześmiane dziewczęta, i tylko jedno miejsce było wolne. A nad dziewczętami unosiła się postać młodej kobiety o „lnianych włosach” w czarnej, żałobnej sukni.
[1] O tej realizacji Kubickiego zob. I. Kossowska, „Wielki głód piękna”. Malarstwo Jeremiego Kubickiego, [w:] Wystawa paryska 1937 r. Materiały z sesji naukowej Instytutu Sztuki PAN, Warszawa 2009, , s. 169-183.
[2] T. Pruszkowski, O wielka popularna sztukę, „Wiadomości literackie” 1934, nr 4, s. 2.
[3] Własność Muzeum Narodowego w Warszawie.