Malarska wizytówka polskiej historii:
Obrazy „Łukaszowców” na Wystawie Światowej w Nowym Jorku

Andrzej Nowak 

Andrzej Nowak

Andrzej Nowak

Polska obchodziła w roku 1938 dwudziestolecie odzyskania niepodległości po ponad wiekowej niewoli (1795-1918).
 
Dużo, zdumiewająco dużo udało się zrobić w ciągu tych dwudziestu lat II Rzeczypospolitej, a już realizowane plany były jeszcze bardziej ambitne.

Fundamenty pod rozwój ekonomiczny kładło wprowadzenie w roku 1924 silnej, stabilnej waluty – złotego polskiego. Dzieło ówczesnego premiera Władysława Grabskiego, oparte o zapasy dewizowo-kruszcowe uruchomionego w tym samym roku Banku Polskiego, okazało się trwałe. Jeszcze większym powodem do dumy II RP stała się Gdynia: na miejscu małej wioski rybackiej powstał już do roku 1934 największy port na Bałtyku, najnowocześniejszy w całej Europie. W 1933 roku, w dążeniu do uniezależnienia gospodarczego od Niemiec, udało się połączyć port gdyński z kopalniami i hutami śląskimi za pomocą zbudowanej w rekordowym tempie blisko 500 kilometrowej kolejowej magistrali węglowej. Jeszcze szybciej, bo w ciągu dwóch lat, zrealizowany został najbardziej ambitny projekt gospodarczy II RP – Centralny Okręg Przemysłowy.  Ogłoszony w lutym 1937 roku przez wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego, COP miał stworzyć w widłach Sanu i Wisły gospodarczy „trójkąt bezpieczeństwa” Polski, a zarazem rozwiązać problem bezrobocia na tym rolniczym obszarze. Do głównych inwestycji COP należały: huta i fabryka uzbrojenia w Stalowej Woli, wytwórnia amunicji w Kraśniku, samolotów w Mielcu, obrabiarek i silników lotniczych w Rzeszowie, kauczuku syntetycznego w Dębicy, elektrownie w Roż­nowie, Myczkowcach, Stalowej Woli i Mościskach, fabryki broni w Radomiu, Sanoku i Starachowicach. W przedsiębiorstwach COP-u znalazło zatrudnienie ponad 100 tysięcy osób. Produkowane w warszawskich Państwowych Zakładach Inżynierii znakomite motocykle marki „Sokół”, czy produkowane od 1938 roku przez Zakłady Lotnicze na Okęciu nowoczesne samoloty bombowe PZL-37 „Łoś” ukazywały rosnące możliwości polskiego przemysłu. II Rzeczpospolita miała osiągnięcia, którymi mogła się szczycić.

Powodem do dumy było jednak również, a może przede wszystkim wielkie dziedzictwo, do którego świadomie nawiązywała II Rzeczpospolita. Tworzyła je wcześniejsza, ponad osiemsetletnia historia niepodległej, polityczno-kulturowej wspólnoty Polaków, od 966 roku – przez chrzest – złączonej z szerszą wspólnotą chrześcijańskiej Europy. Kiedy w XVIII wieku państwo polskie, Rzeczpospolita, zostało brutalnie rozerwane przez rozbiorców – Rosję, Prusy i Austrię – to uwieńczona w 1918 roku sukcesem walka o jego odbudowanie, walka o niepodległość, o prawo do wolnego bytu przeciwko imperialnej przemocy doda jeszcze jeden, jakże ważny motyw do polskiej historycznej tożsamości.

MSZ podejmuje decyzję

Oskar Halecki, Jan Kucharzewski, Roman Dyboski

W roku obchodów 20-lecia odrodzenia Niepodległej Ministerstwo Spraw Zagranicznych pod kierunkiem Józefa Becka podjęło decyzję o udziale w zbliżających się Światowych Targach/Wystawie Światowej w Nowym Jorku, by zaprezentować zarówno współczesne osiągnięcia technologiczne, jak też właśnie wielki dorobek dziejowy Polski. Organizowane od 1851 roku, od czasu słynnej Wystawy w Londynie, Światowe Targi były najważniejszym forum globalnej promocji tego, co moglibyśmy nazwać narodową marką.  Rząd polski chciał tę szansę, jaką dawała nowojorska wystawa, dobrze wykorzystać.

Przygotowania do zaplanowanej na wiosnę 1939 ekspozycji zaczęły się już ponad rok wcześniej. Pawilon polski zaplanowano na kilkanaście sal. Miały prezentować takie dziedziny jak sztuka, sztuka stosowana, nauka, komunikacja, Polska na morzu, opieka społeczna, wytwórczość (przemysł), rolnictwo, sztuka ludowa, leśnictwo. Najważniejsza miała być jednak Sala Honorowa, poświęcona Przeszłości i Przyszłości Polski. Ozdobić miał ją cykl obrazów ukazujących nasz dorobek dziejowy i jego istotne miejsce w europejskiej tradycji cywilizacyjnej. Wybór tematyki powierzono  zespołowi trzech wybitnych uczonych: profesorom Oskarowi Haleckiemu, Janowi Kucharzewskiemu i Romanowi Dyboskiemu.

Najmłodszy z nich, Oskar Halecki (1891-1973), syn  generała austriackiego i chorwackiej arystokratki, absolwent uniwersytetów wiedeńskiego i jagiellońskiego, Polak z wyboru, mediewista, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, cieszył się już międzynarodowym uznaniem. Na Kongresach Historycznych w Oslo (1923) i Brukseli (1928) zaczął wprowadzać, jako pierwszy, termin  Europa Środkowo-Wschodnia, wskazując na fundamentalną dla tego regionu rolę dziedzictwa Rzeczypospolitej i unii polsko-litewskiej. Był najznakomitszym niewątpliwie historykiem tej unii, a także propagatorem jej odnowienia, w nowej federacyjnej formie, po 1918 roku. Miał już za sobą m.in. rolę eksperta w delegacji polskiej na konferencję pokojową w Paryżu w roku 1919, sekretarza Komisji Współpracy Umysłowej Ligi Narodów w Genewie. Wiedział doskonale, jak tłumaczyć polskie doświadczenie historyczne na język współczesnego Zachodu. Nigdy jednak nie chciał zrezygnować, dla sukcesu owego tłumaczenia, z tego, co stanowiło dla niego istotę polskości, to jest z jej nierozerwalnego związku z chrześcijaństwem, z łacińską tradycją, z katolicyzmem. Republikańska wolność obywateli, budowana w Rzeczypospolitej, idea dobrowolnej unii narodów, a wreszcie rola przedmurza wobec obcych Europie cywilizacji wojującego islamu i agresywnego, despotycznego prawosławia, które w Moskwie po 1917 roku zastąpił sztandar komunizmu – to zasadnicze elementy spojrzenia Haleckiego na to, co w polskim doświadczeniu dziejowym najważniejsze.

Ten punkt widzenia podzielał także Jan Kucharzewski (1876-1952). Absolwent prawa Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego, działacz konspiracji niepodległościowej („Zetu”, Ligi Narodowej), historyk Polski pod zaborem rosyjskim, stał się w czasie I wojny jednym z najskuteczniejszych popularyzatorów sprawy polskiej niepodległości w świecie francuskojęzycznym. W końcu 1917 roku nominowany przez Radę Regencyjną premierem rządu polskiego w Warszawie, zrezygnował z tej zaszczytnej misji w lutym następnego roku, kiedy państwa centralne podpisały krzywdzący Polskę pokój z Ukrainą. W czasie ofensywy Rosji Sowieckiej na Warszawę w 1920 roku znów tłumaczył w szeregu publikacji francuskojęzycznych racje polskiej obrony w tej wojnie, niestety – wcale nie oczywiste dla dużej części zachodniej opinii publicznej. Pełniąc następnie funkcję członka stałego Sądu Rozjemczego w Hadze zajmował się tworzeniem swego dzieła życia: wielotomowej historii genezy sowieckiego systemu politycznego: Od białego caratu do czerwonego (do 1939 roku zdążył opublikować siedem tomów).

Trzeci uczony, poproszony o konsultacje wyboru tematów do artystycznej wizji polskich dziejów, Roman Dyboski (1883-1945)  był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownikiem Katedry  Filologii Angielskiej. Wybitny znawca twórczości Szekspira, a także nowszej literatury amerykańskiej, był również niezwykle zasłużonym propagatorem polskiej kultury i historii w kręgach akademickich Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W tym charakterze wykładał m.in. na uniwersytetach w Oksfordzie, Cambridge, Chicago, w King’s College w Londynie czy w Royal Institute of International Affairs, kultywując jednocześnie przyjaźń stosunkowo nielicznych w świecie anglosaskich elit sympatyków Polski, takich choćby jak Gilbert Keith Chesterton.

Na pewno Halecki, Kucharzewski i Dyboski byli przygotowanymi najlepiej do tego, by wskazać, co w polskich dziejach i tradycji kulturowej pokazać warto publiczności światowej roku 1939. Wskazali siedem tematów:  od zjazdu gnieźnieńskiego roku 1000, przez chrzest Litwy roku 1386, ugruntowanie polskiej wolności obywatelskiej przywilejem „neminem captivabimus…” w roku 1430, unię lubelską roku 1569, gwarancję tolerancji religijnej przyjętą przez konfederację warszawską cztery lata później, odsiecz Wiednia roku 1683, aż po Konstytucję 3 Maja 1791 roku.

Łukaszowcy

Praca nad obrazami została powierzona grupie malarzy skupionych w Bractwie św. Łukasza. Istniejąca od 1925 roku konfraternia artystów zebrała się wokół Tadeusza Pruszkowskiego, profesora Warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych (a w czasie I wojny ochotnika-ułana w legionowym 1 Pułku Ułanów Władysława Beliny-Prażmowskiego).  Mieli już „Łukaszowcy” w swoim dorobku wspólne wystawy m.in. w Genewie, Amsterdamie, Carnegie Institute w Pittsburghu, Brooklyn Museum w Nowym Jorku, na weneckim Biennale Sztuki.  Przyjmowali chętnie wykonywane wspólnie, w duchu średniowiecznego cechu,  wielkie zamówienia, jak dekoracje malarskie polskich transatlantyków m/s Batory i m/s Piłsudski. Teraz, na wezwanie swojego mistrza, profesora Pruszkowskiego, stanęli razem do wykonania serii płócien na nowojorską Wystawę Światową. Bolesław Cybis, Bernard Frydrysiak , Jan Gotard, Aleksander Jędrzejewski, Eliasz Kanarek, Jeremi Kubicki, Antoni Michalak,  Stefan  Płużański, Janusz Podoski i Jan Zamoyski zebrali się z początkiem maja 1938 roku w willi profesora Pruszkowskiego w Kazimierzu nad Wisłą i rozpoczęli pracę. Była to rzeczywiście praca zbiorowa: każdy artysta malował to, do czego był najlepiej przygotowany: twarze, postaci, stroje, architekturę, przyrodę w tle. Po pół roku robota była, zgodnie z zamówieniem ministerstwa spraw zagranicznych, wykonana. Można ją było dzięki temu zaprezentować na wernisażu w grudniu 1938 roku w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie. 28 lutego następnego roku obrazy „Łukaszowców”, powierzone firmie transportowej Hartwig, wypłynęły „Batorym” z Gdyni do Nowego Jorku, razem z 200 tonami innych eksponatów.

Wystawa Światowa w Nowym Jorku

Wystawa została uroczyście otwarta 30 kwietnia. Była słoneczna niedziela, tereny wystawowe (Flushing Meadows w nowojorskiej dzielnicy Queens) zapełniały tłumy. Przemawiał Albert Einstein, prezydent Franklin Delano Roosevelt przedstawił swoje przemówienie za pomocą najnowszego wynalazku – telewizji. Wiele spośród ponad 30 pawilonów narodowych nie było jeszcze otwartych. Polski pawilon otworzył swoje podwoje w święto 3 maja. Przed jego symbolem, przyciągającą uwagę zwiedzających, 56 metrową Złotą Wieżą (zbudowaną z kratownic ze stylizowanymi tarczami z pozłacanej miedzi), stanął stworzony także specjalnie na tę okazję konny pomnik Władysława Jagiełły, autorstwa znakomitego rzeźbiarza Stanisława Kazimierza Ostrowskiego.  To był pomnik woli niepodległości i zwycięstwa nad tymi, którzy chcieli ją Polsce odebrać – nad Zakonem Krzyżackim. Był to zarazem pomnik unii polsko-litewskiej: „wolnego związku ludów Europy Środkowo-Wschodniej”, jak głosi napis pod posągiem Jagiełły.

To wprowadzenie do pawilonu polskiego nowojorskiej Wystawy trzeba tutaj przypomnieć, bowiem tak jak samo jej ideowe serce – cykl obrazów namalowanych przez „Łukaszowców” – trzeba zobaczyć jego wymowę w kontekście historii, która się działa wtedy. Wiele się zmieniło od czasu decyzji o udziale Polski w Wystawie Światowej, to jest początkiem 1938 roku – a momentem, kiedy 3 maja roku następnego pierwsi goście mogli wejść do polskiego pawilonu.  Przypomnijmy więc. Jeszcze w 1938 roku Adolf Hitler, na czele niemieckiej III Rzeszy, dokonał Anschlussu Austrii, a następnie rozbioru Czechosłowacji – za zgodą mocarstw zachodnich. Polska zdecydowała się w tym nieszczęśliwym momencie odzyskać zabrane przez Czechów blisko dwie dekady wcześniej Zaolzie. Roli sojusznika III Rzeszy, jaką wówczas, w końcu 1938 roku, proponował Hitler, Polska jednak nie przyjęła. Nie chciała także skapitulować, jak Czechosłowacja – bez walki. Polska nie chciała zrezygnować z niepodległości.

Rok 1939

Przypomnijmy najkrótsze kalendarium wydarzeń z okresu od stycznia do maja 1939 roku, kiedy namalowane już obrazy „Łukaszowców” czekały na wysyłkę za ocean, płynęły do Nowego Jorku, a następnie w polskim pawilonie oczekiwały pierwszych gości. Bez tego kalendarium nie sposób zrozumieć emocji, jakie towarzyszyły tej prezentacji dziejowego dorobku niepodległej Polski na Światowej Wystawie – od 3 maja 1939.

Cztery miesiące wcześniej władze II Rzeczypospolitej odrzuciły propozycję Hitlera, by zgodzić się na wcielenie Gdańska do Niemiec i stworzenie eksterytorialnej autostrady przez pomorski „korytarz”, łączącej Prusy Wschodnie z resztą Niemiec. 8 stycznia, na naradzie na Zamku Królewskim w Warszawie (z udziałem prezydenta Ignacego Mościckiego, premiera Felicjana Sławoja-Składkowskiego, wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego, naczelnego wodza Edwarda Rydza-Śmigłego i ministra Józefa Becka) ustalono, że żądania Hitlera należy traktować jako pretekst do całkowitego podporządkowania Polski Niemcom – i w związku z tym stanowczo odrzucić. 15 marca wojska niemieckie rozbiły do końca, bez oporu, Czechosłowację, proklamując następnego dnia utworzenie podległego im protektoratu Czech i Moraw. 31 marca, rozumiejąc, że Niemcy dążą do podporządkowania sobie całej Europy Środkowo-Wschodniej i dominacji nad całym kontynentem, premier Wielkiej Bry­tanii Neville Chamberlain (po uzgodnieniu z ministrem Be­ckiem) ogłosił w przemówieniu w Izbie Gmin jednostronne gwarancje Wielkiej Brytanii dla Polski: „W wy­padku każdego działania wyraźnie zagrażającego niepodległości Polski, któremu to działaniu rząd Polski uzna za konieczne stawić opór własnymi siłami zbrojnymi, rząd J K. Mości uzna się zobowiązanym udzielić Polsce pomocy wszelkimi środkami, jakimi rozporządza”. Przyjęcie gwarancji brytyjskiej przez Polskę oznaczało dalsze wzmocnienie polskiego oporu wobec żądań polityki niemieckiej i przybliżało konflikt zbrojny. 3 kwietnia szef sztabu naczelnego dowództwa Wehrmachtu gen. Wilhelm Keitel podpisał rozkaz o gotowości bojowej na lata 1939–1940. Drugi punkt rozkazu mówił o tzw. Fall Weiss (kryptonim agresji na Polskę) – z terminem zakończenia przygotowań do wojny wyznaczonym na 1 września 1939 roku.

6 kwietnia, po dwudniowych rozmowach ministra Becka w Londynie zostało zawarte polsko-brytyjskie porozumienie zobowiązujące obie strony do udzielenia sobie wsparcia w przypadku bezpośredniego lub pośredniego zagrożenia ich niepodległości. W razie ataku Niemiec na Polskę lub „innej akcji niemieckiej, która zagrażałaby wyraźnie niepodległości Polski” (próba aneksji Gdańska), rząd brytyjski miał udzielić „niezwłocznie” pomocy. 28 kwietnia, w mowie wygłoszonej w Reichstagu Hitler wypowiedział polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu przemocy z 1934 roku, a także niemiecko–brytyjski układ morski z 1935. Charakterystyczną cechą wystąpienia było powstrzymanie się przez wodza III Rzeszy od ataków na ZSRR, tak częstych w niedawnej jeszcze przeszłości. Była to wyraźna zapowiedź zbliżenia dwóch totalitarnych państw, sąsiadów II Rzeczypospolitej – zbliżenia, którego celem mogło być w pierwszym rzędzie zniszczenie Polski.

3 maja, a więc w dniu, kiedy otwierany był polski pawilon w Nowym Jorku, świat obiegła wiadomość, że na miejsce Maksyma Litwinowa, dotychczasowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR, stanowisko to objął Wiaczesław Mołotow. Odwołując Litwinowa (Żyda z pochodzenia), Stalin przygotowywał się do podjęcia realnej współpracy strategicznej z III Rzeszą. O zbliżającej się wojnie pisała już prasa całej Europy. 4 maja, w paryskim dzienniku „L’Oeuvre”, Marcel Déat opublikował artykuł pod niesławnym, retorycznym tytułem: Czy musimy umierać za Gdańsk? Następnego dnia, a więc w trzecim dniu funkcjonowania polskiej ekspozycji na Wystawie Światowej, zabrał głos polski minister spraw zagranicznych, Józef Beck. W reakcji na wystąpienie Hitlera z 28 kwietnia, Beck wygłosił przemówienie w polskim Sejmie. Wyraził w nim sens polskiej postawy, sens polskiej niepodległości, dumę istnienia II, odnowionej Rzeczypospolitej. Mówił tak: „Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.”

Mając te słowa i poprzedzający je łańcuch wydarzeń przed oczami, możemy dopiero przyjrzeć się temu, co w maju 1939 roku zobaczyli ci, którzy stanęli w Sali Honorowej polskiego pawilonu w Nowym Jorku przed serią siedmiu obrazów prezentujących dziedzictwo Rzeczypospolitej. Dodajmy: każdy z obrazów ma te same wymiary: 128 centymetrów wysokości, 200 centymetrów szerokości.

Więcej